Zabraknie strażaków?
Straż pożarna ma za mało etatów, coraz większym problemem jest też liczba kandydatów do pracy nie tylko zawodowej, ale również ochotniczej. Narażają życie za niewielkie pensje. Choć jeszcze w tym kwartale zarobki strażaków mają wzrosnąć to i tak obaw o przyszłość tej służby nie da się całkowicie rozwiać. Są jednak miłe chwile dla ogniomistrzów - to miedzy innymi te, kiedy ich jednostki wzbogacają się o kolejny sprzęt.
By zostać zawodowym strażakiem trzeba być nie tylko sprawnym fizycznie, ale także mieć wykształcenie. Tymczasem pensje na 3-letnim stażu często nie starczają na utrzymanie rodziny. Dlatego strażaków może wkrótce zabraknąć. - Jeżeli strażak przychodzi do pracy i dostaje 1200 zł brutto to można powiedzieć - a rozmawiałem z nimi - że po jakimś czasie będą odchodzić dlatego, że wsiadając do TIR'a dostają 2-3 razy więcej - mówi Jarosław Lisiecki.
Zgodnie z ustawą modernizacyjną, pensje mają jeszcze w tym kwartale wzrosnąć średnio o ponad 500 zł, jednak braki kadrowe wynikają też z unijnych przepisów, które ograniczają czas pracy strażaków do 40 godzin tygodniowo. Dlatego w jednostce gdzie jest np. 30 etatów zdarza się, że dyżur pełni jednorazowo tylko 5 strażaków. - Wiąże się to z finansami które trzeba by na to przeznaczyć, rozwiązać to albo zatrudnieniem etatów bądź zapłaceniem za nadgodziny, które strażacy wypracowują sukcesywnie - mówi Rafał Wesołek.
Jednak na razie nie ma przepisów które pozwalałyby płacić strażakom nadgodziny. Komenda Główna zastanawia się, jak rozwiązać problemy. - Pracujemy nad tym jaki wariant optymalny zastosować, żeby nie naruszać regulacji prawnych, ale również stanów osobowych w jednostkach. W najbliższym czasie my takie regulacje przedstawimy - mówi Marek Kowalski.
Sytuacja trwa od wprowadzenia trzy lata temu unijnych przepisów, a pracy strażakom nie brakuje. W zeszłym roku tylko na Kujawach i Pomorzu podjęli oni blisko 25 tysięcy interwencji. I choć o 12 proc. zmalała w regionie liczba pożarów to większość interwencji dotyczy przede wszystkim usuwania skutków wypadków i innych zdarzeń. - Straż pożarna coraz mniej jest angażowana do działalności gaśniczej, a coraz bardziej do ratowniczej w jak najlepszym tego słowa znaczeniu - mówi Tomasz Leszczyński.
A do tego potrzebny jest specjalistyczny sprzęt taki jak te dwa ciężkie samochody ratownictwa technicznego i chemicznego przekazane Szkole Podoficerskiej Straży Pożarnej w Bydgoszczy. Do straży pożarnej w Bydgoszczy trafił nowy wóz z 37-metrową drabiną. Jego zakup współfinansował Urząd Miasta.
T. Giska
źródło:Serwis regionalny TVP Bydgoszcz
|