POWRÓT DO
STRONY GŁÓWNEJ
Ostatnie Artykuły
Emerytury pomostowe ...
Policjanci szykują n...
Nie będzie zmian reg...
Pieniądze, a nie wol...
Emerytury mundurowe ...
Emerytury pomostowe ...
Dokończenie reformy ...
Decentralizacja pods...
Reforma samorządowa ...
Państwa nie stać na ...
Czy stać nas na wcze...
Emerytury wojskowych...
Zmiana na stanowisku...
Strażacy nie chcą po...
Almanach emeryta PSP
Skok na mundurówkę
Rząd kończy prace na...
Straż wystawi rachun...
Zabraknie strażaków?.
Strażacy odchodzą z ...
"Mieszkaniowe promoc...
Zablokujmy dyrektywę...
Komisja Krajowa wzyw...
Zadymienie” w ...
Oświadczenia Posła Z...
"Głos Wlkp." o PSP
Andrzej Mróz zamiast...
Ile będziemy zarabia...
Priorytety działania...
Honor strażaka
Czas pracy strażaków
Szpitale zapłacą za ...
"S" apeluje o udział...
Luka prawna uniemożl...
Ustawa o finansach p...
PIP - nowe przepisy ...
"Cywilny" też człowiek
Wliczanie dyżurów do...
Czas pracy w UE i w ...
Dyżur to praca w god...
Protest przeciwko zm...
Uregulowania czasu p...
OPINIA PRAWNA w spra...
Wzór pozwu do Sądu P...
Czas pracy w świetle...
65 godzin pracy w ty...
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło

Zapamiętaj mnie



Rejestracja
Zapomniane hasło?
Zablokujmy dyrektywę o czasie pracy
Brytyjski premier Gordon Brown rozmawiał wczoraj z Donaldem Tuskiem. - Namawiał go, by Polska nadal powstrzymywała przyjęcie unijnej dyrektywy w sprawie czasu pracy - powiedział "Gazecie" nieoficjalnie jeden z polityków PO.


W kancelarii premiera przyznają: był wieczorny telefon z Londynu. - Mogę potwierdzić, że taka rozmowa się odbyła. Nie mogę udzielić informacji o jej przebiegu, część była poufna - mówi nam rzeczniczka rządu Agnieszka Liszka.

Co niepokoi Browna? Bruksela prze do szybkiego przyjęcia dyrektywy, która wprowadzi w całej UE maksymalny czas pracy 48 godzin. Brytyjczycy od lat taki pomysł zwalczają, bo tradycyjnie mają niezwykle liberalne przepisy na rynku pracy. Dotychczas dzięki wsparciu Polski i kilku innych krajów UE Londyn torpedował próby przyjęcia dyrektywy.

Teraz Polska jest jednak bliska zawarcia kompromisu z innymi krajami Unii. Portugalia, która obecnie kieruje pracami UE, daje bowiem do zrozumienia, że zgodzi się na najważniejszy polski postulat dotyczący dyrektywy: pojawi się w niej zapis, na mocy którego pracownicy mogliby pracować nawet 60-65 godzin tygodniowo, jeżeli tak umówią się z pracodawcą.

Dodatkowo specjalne przepisy dotyczyłyby lekarzy, strażaków i innych służb pełniących dyżury. Te dyżury byłyby podzielone na część "aktywną" i "nieaktywną". Ta ostatnia (spędzona np. na kozetce w szpitalu) nie byłaby zaliczana do czasu pracy. Dzięki temu dyżurujący w szpitalach lekarze nie przekraczaliby limitu.

Portugalczycy proponują też, żeby razem z dyrektywą o czasie pracy przyjąć inną - o pracownikach tymczasowych (za przyjęciem której polski rząd się opowiada).

- Brytyjczykom pali się grunt pod nogami i Brown dzwoni do dotychczasowych sojuszników - mówi nasz rozmówca w PO.

To, że Polska jest gotowa do kompromisu, potwierdza oficjalna instrukcja polskiego rządu w sprawie dyrektywy, do której dotarła "Gazeta": "Polsce zależy na przyjęciu rozwiązania, zgodnie z którym [...] maksymalny tygodniowy czas pracy będzie wynosił 65 godzin" - czytamy w dokumencie.

Portugalczycy mają nadzieję, że już w grudniu kompromisowy, korzystny dla Polski projekt zostanie zaakceptowany na posiedzeniu jednej z unijnych rad. Ale jeśli Polska stanie murem za Brytyjczykami - na konfrontację się nie zdecydują.

Komisja Europejska od dawna straszy, że jeśli państwa UE nie osiągną porozumienia w sprawie czasu pracy, to ona zacznie pozywać państwa do unijnego trybunału. Będzie mogła tak zrobić, bo bez dyrektywy będą obowiązywać reguły ustalone wyrokami Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości z 2000 i 2003 r. ETS orzekł, że na mocy obecnych przepisów unijnych dyżur lekarski (w każdej postaci) musi być doliczony do czasu pracy. Wówczas okazałoby się, że w wielu krajach - także w Polsce - lekarze masowo łamią limity.


Źródło: Gazeta Wyborcza
1622 Czytań Drukuj